19:16

Podsumowanie 2017!



Za kilkadziesiąt godzin się skończy, ale co takiego przyniósł mi 2017?



Na pewno ten rok był pod znakiem rodziny. 

I na pewno ten rok był jednym z cięższych dla mojej osoby.
Im większa liczba miesięcy na liczniku, tym ten rok bardziej się rozkręcał. 
Rozpoczął się niby spokojnie, przedostatnia sesja na uczelni, pisanie pracy licencjackiej. 
W sumie to jej dopieszczanie, bo jak przebrnęłam przez początek, to pisało się ją bardzo przyjemnie :) 
Okres Wielkanocy to niestety problemy zdrowotne w rodzinie, parę chwil strachu. Proszenie, oczekiwanie, wyniki i ulga. Chwilowa, ale jednak.


Ostatnia sesja na uczelni mignęła jak klatka filmu, czas nauki i obrony.

No właśnie, obrona... Cytując panią z dziekanatu "10 minut wstydu, a tytuł na całe życie". Faktycznie, coś w tym jest, ale ten wstyd nie tylko przed komisją, ale głównie przed samym sobą. Wiesz jak to jest, kiedy wchodzisz na egzamin na salę i nagle cała wiedza ulatuje Ci jak zaczarowana? Nie pamiętasz totalnie nic? A przecież wiesz doskonale, ile czasu wałkowałeś te zagadnienia, że jednak to umiesz. Wstyd. Ale stres czasami rządzi się swoimi prawami... 



Wreszcie wyczekiwane wakacje. 

Wakacyjne parę dni pod namiotem. Jezioro, las, cisza, spokój. Pogoda przez czas naszego odpoczynku mega dopisała, mega odpoczynek dla mnie. Zwłaszcza psychiczny. Wiesz jak świetnie wygląda jezioro nad ranem spowite mgłą, gdzie z godziny na godzinę "przeciera się", by ostatecznie było pełne słońce i cieplutka woda, a na wieczór świetny pokaz kolorów urządzony przez naturę podczas zachodu słońca? Miodzio <3


Sierpień stoi pod znakiem pielgrzymki. 

W sumie u mnie już koniec lipca stał pod znakiem pielgrzymki, bo ruszyły przygotowania, zapisy, ogarnianie. A 3 lata temu obiecałam sobie przecież, że nie będę się już w to bawiła. Ale patrząc na to po fakcie, nie żałuję, ktoś to robić musi, a że wiem co i jak, to łatwiej mi także zająć się organizacją. Doświadczenie robi swoje, szkoda że pracodawcy tego nie szukają xD 

Od października znowu studiuję (jeszcze). 

A co będzie dalej- nie wiem. Zobaczymy ;)
Końcówka roku? Kolejne problemy zdrowotne, "zawieszenie" finansowe. Parę błędnych kroków, spalonych nadziei. 
Ten rok więc kończę nie tak jak sobie wyobrażałam w styczniu. Ale coraz bardziej uczę się pokory, przyjmowania tego, co jest mi dawane... 

A co w 2018? 

Szczerze nie myślałam o jakiś celach na przyszły rok. Mam wiele rzeczy do zrobienia w nadchodzącym roku. Wiele marzeń i postanowień. Czy je zrealizuję? Postaram się :) 

Na ten 2018 rok życzę Wam możliwości do spełnienia marzeń, zdrowia- by realizować wyznaczone cele. 

Szampańskiego przywitania tego roku i bezpiecznej zabawy! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Copyright © Obiektywistka , Blogger